Sjesta w Polsce? Ministra pracy zabrała głos
Choć jesteśmy dopiero na półmetku wakacji, nie ulega wątpliwości, że lato 2024 będziemy pamiętać, jako czas rekordowo wysokich temperatur. Ledwo co upały nieco zelżały, a synoptycy już zapowiadają ich rychły powrót. To dobra wiadomość dla urlopowiczów, zła dla pracujących, bo wykonywania swoich zawodowych obowiązków w takich warunkach bywa bardzo uciążliwe. Problem dostrzega resort pracy. Jego szefowa Agnieszka Dziemianowicz-Bąk zwraca uwagę, że obecne przepisy regulujące temperatury dozwolone w miejscu pracy są "zupełnie niedostosowane do zmian klimatycznych".
– Mamy w Kodeksie pracy określoną minimalną temperaturę w biurze – to jest 18 stopni, nie ma natomiast temperatury maksymalnej – powiedziała w „Faktach po Faktach" w TVN24 ministra rodziny, pracy i polityki społecznej.
Dziemianowicz-Bąk poinformowała, że jej ministerstwo w ślad za zmianami klimatu rozpoczęło wraz z Państwową Inspekcją Pracy prace, aby tę kwestię naprawić i wprowadzić temperaturę maksymalną. – Chodzi, aby w przyszły sezon wakacyjny wkroczyć z nowymi regulacjami – powiedziała ministra pracy.
Sjesta w Polsce?
Pytana o to, jakie zmiany mogą zostać wprowadzone, Dziemianowicz-Bąk wskazała m.in. skrócenie czasu pracy i wprowadzenie sjesty.
Dopytywana w tej ostatniej kwestii, czy będziemy mieli sjestę na wzór państw z południa Europy, ministra podkreśliła, że „musimy powoli, bo powoli, oczywiście tak w miarę możliwości, przygotowywać się być może także do takich zmian".
– Na pewno powinno leżeć na sercu zarówno pracownikom, jak i pracodawcom zdrowie, bezpieczeństwo i higiena pracy. Dziś często mówimy o bezpieczeństwie i higienie pracy, ale tak naprawdę rozmawiamy o zdrowiu i życiu pracowników. Żaden pracodawca nie chce, żeby do jego zakładu pracy przyjeżdżała karetka pogotowia i zabierała pracownika. To jest także w interesie przedsiębiorców, pracodawców – tłumaczyła Dziemianowicz- Bąk.